wtorek, 24 lutego 2009

Jabłuszko

Ile można zapłacic za małe, dorodne jabłuszko? Zależy od okoliczności.

Do Chile nie można pod żadnym pozorem wwozić niczego co przypomina produkt roślinny, zwierzęcy lub mieszany (miód). Przepisy ministerstwa rolnictwa są odjechane kompletnie. Świeże owoce, warzywa etc - rozumiem. Ale miód?
W sumie co kraj to obyczaj, wiedzieliśmy o tym. Niestety, wskutek splotu wydarzeń w naszym bagażu znalazło się małe, chrupiące jabłuszko. W zasadzie kilka, ale resztę zdążyliśmy zjeść. A to jedno zostało.
Po lotnisku biegają umundurowaen psy, które węszą. Bagaże przyjezdnych są prześwietlane. Krążą umundurowani pracownicy agencji. I na prześwietlaniu właśnie wpadła Mariola z jabłuszkiem.
Przestępstwo podwójne: próba wwiezienia jabłka i nie napisanie o nim w deklaracji celnej. Taka zbrodnia nie mogła ujść płazem. Zabrano nas, jabłko (o masie 0,352 kg, jak zaświadcza się w każdym z pliku dokumentów powstałych przy okazji) zawinięte w worek prześladowało nas jako dowód zbrodni. Trwało to około godziny, przeprowadzono przesłuchanie, założono sprawę i w ogóle. Finalnie postraszono nas grzywną od 700$ wzwyż, po czym grzywnę litościwie obiżono. System był tak sprawny, że do płacenia grzywien stał specjalny bakomat w holu. Tak więc grzywnę zapłaciliśmy w wysokości niższej niż zapowiedziana i zostaliśmy puszczeni wolno. Teraz wiemy już gdzie podziali się wszyscy funkcjonariusze Pinochetowskiej policji politycznej: przenieśli się do ministerstwa rolnictwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz