wtorek, 24 lutego 2009

Santiago

Santiago to duże miasto. Dla Warszawiaka, mieszkańca wieeelkiej metropolii to brzmi tak, jak druga Warszawa, może ze dwa razy więcej. Tym czasem to naprawdę wielkie, ogromne miasto. Dodatkowo to miasto południowe, czyli całę jego życie toczy się na ulicach. Taka większa ulica to naprawdę morze, a raczej rzeka ludzi. Pierwsze wrażenie jest ogłuszające i oszałamiające. Byłem w kilku dużych miastach (Paryż, Bruksela itp.), ale czegoś takiego nie widziałem.
Miasto jest ładne, chociaż oczywiście młode jak na nasze standardy - dwa czy
trzy stare kościółki, cmentarz i tyle zabytków. Ale za to reszta wygląda imponująco.
Zaczęliśmy oglądanie od wzgórza w centrum miasta, na którego szczycie stoi sanktuarium Niepokalanego Poczęcia. Statua jest wielka, ale najważniejsze dla nas jest chyba to, że jest ona głównym miejscem wspomnień po wizycie Jana Pawła II w Santiago - odprawił tam mszę. Jest on chyba najbardziej kojarzoną z Polską postacią - jeśli tylko wspomnieć o tym, że jesteśmy z Polski, to zazwyczaj papież się pojawia w konwersacji. Ze wzgórza oprócz głównego centrum widać też było gorsze dzielnice. Trudno powiedzieć czy slumsy, ale na pewno z góry wyglądały żałośnie.Potem przeszliśmy się po mieście, odwiedzając starą stację kolejową i główny targ warzywny. Tu uwaga: w Ameryce Południowej nie ma za dużo kolei (w chile jest jedna linia pasażerska częściowo obsługiwana przez autobusy), więc taka stacja to nie w kij dmuchał. Na targu zagadnął nas na nim sympatyczny mężczyzna, który Polaków skojarzył z kolei z polską drużyną 'Bonek, Lato'. Kurczę, ja nie pamiętam a oni pamiętają...
Zdążyliśmy jeszcze zobaczyć Katedrę - wielką stodołę, na oko neoklasycystyczną, choć muszę przyznać że w sumie całkiem ładne wnętrze rekompensuje mi prostotę (żeby nie powiedzieć siermiężność) konstrukcji.
Santiago podoba mi się. Jest inne niż jakiekolwiek miasto, które w życiu widziałem, ale jest świetne. Bardzo czyste i zadbane. Trochę rozumiem Pawła, dlaczego jest tu tak długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz