poniedziałek, 2 marca 2009

Zawiedzione nadzieje


Najpierw pojechaliśmy wokół Salara Surrire, wokół którego jest super. Masa zwierzaków i w ogóle. Towarzystwo znalazło siarkowe bajoro, a my poszliśmy polować na flamingi. Znaleźliśmy kilka trupków (raczej ogryzionych kosteczek) i piękne stada flamingów. 300-etka snów pokazała co potrafi - zdjęcia bardzo fajne. Po go dzinie wszyscy byli szczęśliwi - i ci co cuchnęli siarką i ci co łazili po słonym błocie.
Niestety zaczęło dopadac nas Invierno Boliviano, czyli boliwijska zima. Jak wszystko co Boliwijskie jest paskudna, składa się z deszczu i mgły. Drogi zaczęły podmiękać, a my ruszyliśmy z naszym 4x4 w dalszą drogę. Jedną z jej atrakcji był pełnowymiarowy bród na rzece. Do tej pory były kałuże i błotko, ale szło łatwo. Tu gorzej: woda podeszła ponad zderzak, a prąd był ostry, ale obyło się bez problemów.
Marcin z Luizą znależli jeszcze jedną termę, ze zdechłym flamingiem, ale padało tak bardzo że odpuściliśmy sobie.
Teraz czekał nas oczekiwany gwóźdź programu: Lago Chungara, piękne, z dwoma stożkowymi wulkanami i mnóstwem flamingów. Niestety nie dla gringos: mgła i deszcz zasłoniły wszystko. Nie było rady - z płaczem w sercu ruszyliśmy w dół. Po drodze zajrzeliśmy do małej wioski Parinacota, w której obejrzeliśmy śliczny kościółek - również w deszczu.
Ogólnie dzień nam nie sprzyjał: miejscowość Putre, koło której przejeżdżaliśmy miała podobno świetne restauracje. Ale nie dla gringos: 1 III zaczął się rok szkolny i skończył się sezon. Mokrzy i wkurzeni pojechaliśmy dalej. Po drodze zobaczyliśmy śliczne kaktusy kandelabrowe i niekandelabrowe. Kandelabrowe są fajniejsze.
Bardzo chcieliśmy zdążyć na wielkie wzgórze (Cerro del Morro) w Arice i obejrzeć zachód słońca - nie udało się niestety. Na szczęście szybko znaleźliśmy fajny hotel, utargowaliśmy zniżkę i poszliśmy w miasto. Pomysł 5 kilometrowego spaceru o 23 nie był może szczęśliwy, ale wyszło sympatycznie. Wróciliśmy potwornie rozklekotaną taksówka prowadzoną przez macho-Latynoskę. To ostatnie miejsce z internetem przez wiele dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz